Rafał Żak, 23 letni multiinstrumentalista, kompozytor i producent, szef jednoosobowego projektu Ordinary Brainwash odpowiedział na moje pytania. A pytałem o różne sprawy, począwszy od genezy nazwy projektu, przez niuanse związane z najnowszą płytą, aż po najnowsze muzyczne odkrycia i szanse na koncerty Ordinary Brainwash.
MN: Debiutowałeś
bardzo wcześnie. Mając zaledwie 20 lat napisałeś kilkadziesiąt minut
konkretnej, konsekwentnej i utrzymanej na dobrym poziomie muzyki. Nieczęste to zjawisko
w tak młodym wieku. Przypomnij w jakich okolicznościach powstawał i ukazywał
się Twój debiut.
RŻ: Życie jest krótkie i
ulotne i wychodzę z założenia, że szkoda czasu na błahostki. Trzeba działać,
rozwijać się i próbować różnych rzeczy. A im wcześniej i intensywniej się
zacznie takie podejście do życia kultywować, tym lepiej. Dlatego też nie
uważam, żeby mój debiut był bardzo wczesny. Wydaje mi się, że to był optymalny
moment w moim życiu na debiut płytowy. Materiał powstawał w trakcie pierwszego
roku studiów, z tym, że ponad połowę zrealizowałem dopiero w wakacje. Później,
gdy uznałem, że materiał jest skończony, postanowiłem poszukać wydawcy i
nawiązałem współpracę z krakowskim Lynx Music. The rest is history…
Co
czułeś, kiedy w trójkowym minimaxie jeden z Twoich utworów puścił sam Piotr
Kaczkowski?
To był niewątpliwie
bardzo ważny moment i w dużym stopniu dał mi siły do podążania tą ścieżką. Wychowywałem
się na tej audycji, więc to było dla mnie coś niesamowitego.
Cały wywiad do przeczytania na stronie portalu kulturalnego Kontury: