poniedziałek, 7 stycznia 2013

Okrągły przekręt czyli rozdarcie i pętla z przetartymi włóknami



– Wiesz dlaczego to się nazywa „okrągły przekręt”? – zapytał nie licząc na odpowiedź. – Bo on trwa na okrągło. Kiedyś tam się zaczął, dawno temu i trwa ciągle. Nie ma większego znaczenia kto go nakręca, czy Cyrulik, czy ktoś inny. On wynika z ogólnej, ludzkiej potrzeby, a nie widzimisię jakiejś czarnej owcy. Przekręt daje zbyt wiele kuszących możliwości, zbyt kuszących, aby się im oprzeć. Taka jest ludzka natura. Ludzie lubią oszukiwać i lubią być oszukiwani. Przekręt musi trwać, bo zbyt wielu ludzi tego chce, a drugie „zbyt wielu” nie ma nic przeciwko temu. 


Jedną z pisarskich przypadłości jest trwanie w nieustającym, niezrastalnym rozdarciu. Między fikcją a rzeczywistością, radością a smutkiem, wiarą a niewiarą. Pisarz powinien być trochę nożownikiem, a trochę chirurgiem, czasami policjantem, czasami złodziejem, psychologiem i psychopatą - oczywiście najlepiej jeśli to rozdarcie funkcjonuje tylko na poziomie wyobraźni. Moje aktualne rozdarcie nie ogranicza się tylko do tego, że pisząc sensacyjno - kryminalną powieść "Okrągły przekręt" musiałem odnaleźć w sobie m.in. nieradzącego sobie w relacjach z kobietami skorumpowanego sędziego piłkarskiego, nadpobudliwego dziennikarza, prostytutkę o artystycznych ambicjach, szczwanego adwokata cwanego tym naszym "polskim cwaniactwem". Charaktery ze wszech miar różne, a każdy zachłanny, domagający się wiarygodnej motywacji i solidnej podbudowy psychologicznej. To rozdarcie jest w stanie zrosnąć się, gdy pojawia się ostatnia kropka. Moje obecne rozdarcie umocniło się gdy tekst był już gotowy.

Skąd to rozdarcie? "Okrągły przekręt" to czarna wizja kondycji polskiego środowiska piłkarskiego. Jako autor, który tę historię wymyślił i rozpisał chciałbym, żeby okazała się jak najprawdziwsza i najbardziej realna, a jako kibic i mimo wszystko sympatyk polskiej piłki - modlę się w duchu, żeby była to fikcja kompletna, bajeczka wyssana z palca. Wolę zatem myśleć i mówić, że "Okrągły przekręt" nie jest książką o futbolu. To historia oszustwa, potrzeby i przymusu oszukiwania, niekoniecznie piłkarskiego. A że polski futbol jest znakomitym i bardzo wdzięcznym narzędziem - przykładem oszustwa wzorcowego, regularnie odradzającego się, czy może raczej... nieustającego, to już inna sprawa.

Pętla już ma to do siebie, że się nie kończy. Nie byłaby pętlą gdyby się kończyła. Każda ma jednak logiczne miejsce przecięcia. "Okrągły przekręt" w moim założeniu ma wskazywać miejsce, w którym korupcyjna pętla ma przetarte włókna. Podejmuje próbę odpowiedzi na pytanie dlaczego nie pęka, kto i jakimi działaniami wzmacnia słabe włókna, sprawia że "przekręt" jest "okrągły", czyli trwający na okrągło.