wtorek, 10 lipca 2012

Daniel Bloom we Wrocławiu i jego "Muzyka z filmów"




26 lipca na dziedzińcu wrocławskiego Arsenału wystąpi Daniel Bloom, jeden z najciekawszych polskich kompozytorów muzyki filmowej. Pod koniec ubiegłego roku do sklepów trafił minibox podsumowujący jego dotychczasowy dorobek.

"Muzyka z filmów" niestety nie jest zbiorem wszystkich ścieżek dźwiękowych skomponowanych przez Blooma. Na trzy płyty trafiły dwa pełne albumy i jedna kompilacja. Dla tych, którzy znają i cenią Blooma za dźwięki napisane do filmów "Tulipany" i "Wszystko co kocham" przeznaczony jest przede wszystkim ten trzeci dysk. To tu tematy "Capri Man", "Jeszcze raz II", "Ten Czas", czy "Wszystko co kocham" przeplatają się z wyjątkami z soundtracku do "Ciacha" i serialu "Mrok". W sumie piętnaście tracków, składających się na 45-minutową podróż przez ostatnie osiem lat muzycznego życia Daniela Blooma.  Mimo, że jest to zbiór kompozycji z różnych filmów towarzyszy płycie jakaś sympatyczna i przekonująca nić łącząca te utwory. Być może spoiwem jest tu niebanalny klimat i cała gama różnorodnych uczuć zawartych w dźwiękach. Różnorodność nie oznacza tu bynajmniej braku konsekwencji, czy logiki. Bloom to inteligentny, najwyraźniej bardzo wrażliwy kompozytor, który nie tylko potrafi "doprawić" obraz filmowy, ale także dać muzyce jak najwięcej siebie. Efekt jest taki, że w każdym utworze - obojętnie czy jest to jazzowy utwór z "Tulipanów", ambientowy pejzaż z "Wszystko co Kocham", czy miłosna ballada z "Ciacha" - słychać, że dźwięki wyszły spod palców Daniela Blooma.

Dwa poprzednie dyski zawierają kompletne płyty z muzyką stworzoną jeszcze pod szyldem Physical Love (trio w którego skład wchodzili Bloom, jego starszy brat Jacek Borcuch i Jacek Drzycimski) na potrzeby filmów "Kallafiorr" (debiut reżyserski Jacka Borcucha z 1999 roku) i nie zrobionego ostatecznie "S.O.S Kosmos"(2002). Są to rzeczy mniej znane, choć swego czasu i w pewnych kręgach otoczone swoistym kultem. Bloom już wówczas - a mamy tu do czynienia z muzyką tworzoną między 1998 a 2002 rokiem - czarował różnorodnością. Bazą jest odważnie wykorzystana elektronika. Bloom większość brzmień opiera na syntezatorach i keyboardach. Na "Kallafiorrze" pojawiają się echa muzyki techno i synth popu (świetny "Materialize" ma jakby petshopboysowy refren, a dynamiczny "Sport" to inteligentne, nienachalne techno). Są tu też ciekawe i wyjątkowo sprawne zabawy konwencją. Bloom posiada rzadką umiejętność wiarygodnej stylizacji. W "Space Lab" stworzył tak przekonujący klimat starego filmu sensacyjnego z lat 70tych, że trudno powiedzieć, czy to żart kompozytora, czy może Bloom naprawdę pisał muzykę do serialu "Ulice San Francisco".

Jeśli "Kallafiorr" to zdecydowanie ścieżka dźwiękowa (efekt ten podsycają jeszcze wstawki - dialogi z filmu) tak "S.O.S Kosmos" brzmi już bardziej jak solowa płyta Blooma. Stylistycznie jest to materiał dużo mniej rozstrzelony, jakby bardziej mroczny, momentami odrobinę ambientowy (świetny "Land of the Tarts"). Przeważają tematy instrumentalno - wokalne. Bloom, który sam śpiewa większość utworów umiejętnie wykorzystuje głos, jako kolejny instrument. Śpiewa ostrożnie, z przyjemną dla ucha leniwą manierą, czasami uderzając w "dostojnie-monumentalne"  rejestry spod znaku Davida Bowie. Niektóre utwory to właściwie piosenki w tradycyjnym rozumieniu tego słowa ze zwrotkami i wyrazistymi refrenami. Szczególnie pod względem brzmienia i melodyki są one intrygujące. Nienachalne melodie idealnie komponują się z leniwym wokalem i zestawem ciekawych, czasami odrobinę "kosmicznych" dźwięków.

Celem miniboxu "Muzyka z filmów" jest prawdopodobnie wypełnienie pewnej luki w obecnej dyskografii Blooma. Kompletne ścieżki do filmów "Tulipany" i "Wszystko co kocham" można kupić na osobnych płytach. "Muzyka z filmów" to z jednej strony "the best of" ostatnich ośmiu lat działalności kompozytora, ale z drugiej strony możliwość do zapoznania się z jego wcześniejszym dorobkiem - nagraniami publikowanymi oryginalnie przed wydaniem kultowych i przełomowych "Tulipanów". Tym samym jest to wydawnictwo, w które powinni się zaopatrzyć wierni sympatycy kompozytora (box ten wypełni im lukę na półeczce z napisem Physical Love) jak i ci, którzy przygodę z twórczością Blooma dopiero zaczynają.