Tak pomyślałem, na
wieść o tym, że polską publiczność przed jesiennymi koncertami „królów neoprogresji” rozgrzewać
będą chłopaki z Tides From Nebula. Tak się składa, że dałem im się rozgrzać w
ubiegły piątek i wiem, jak oni grzeją.
Już niedługo ciężko będzie komukolwiek wyjść po TDF na scenę. A już szczególnie
Marillion, zespołowi który w ostatnich latach upodobał sobie niespieszne tempa,
wszechogarniającą nostalgiczną melancholię. Tajdsi są trochę jak tajfun, który pojawia
się na scenie i wiruje dźwiękami wciągając w energetyczno – emocjonalny wir
publikę. Po takim tajfunie zwykle zostaje już tylko cisza. Marillion vs Tides
From Nebula. Zapowiada się arcyciekawa konfrontacja. Dobrze by było, gdyby ktoś
podesłał wcześniej Hogarthowi, albo Rothery’emu zremasterowaną wersją „Aury”, co by
marilliony miały szansę set nieco zmodyfikować ;) z akcentem na większą dynamikę.
Relacja z wrocławskiego
koncertu Tides From Nebula, oraz wywiad z Maciejem Karbowskim, gitarzystą tej
grupy ukażą się lada chwila na stronach portalu Kontury.