niedziela, 28 listopada 2010

Mechanicy montują album

W kwietniu przyszłego roku na rynek trafi nowy, siódmy studyjny album Mike and The Mechanics zatytułowany „The Road”. I to jest niewątpliwie bardzo dobra wiadomość, bo stan uśpienia, w który zapadli genesismani po trasie „Turn it on again” niepokoił.

A wydawało się, że historia Mike and The Mechanics, „solowego” projektu Mike’a Rutherforda, gitarzysty Genesis, dobiegła końca. Gdy w 2006 roku Paul Carrack, główny wokalista i klawiszowiec projektu obraził się i zapowiedział, że pod szyldem The Mechanics działać już nie będzie, Rutherford został na lodzie. Przez 20 lat miał do dyspozycji dwóch śpiewaków - Paula Younga i właśnie Carracka. Dwa Pawły równo dzieliły między sobą piosenki – Young obdarzony bardzo mocnym, masywnym głosem brał na siebie dynamiczniejsze, mocniejsze kompozycje, a melodyjnie śpiewający Carrack, lubujący się w nutkach z odcieniami r’n’b, odpowiadał najczęściej za ballady i rzeczy wymagające wyraźniejszego zaakcentowania melodii. Ten układ sprawdzał się do albumu „M6” (1999). Dopiero śmierć Younga w 2000 roku przerwała dobrą passę. Carrack współpracował jeszcze z Rutherfordem w latach 2004/2005 przy okazji albumu „Rewired” i koncertów ten album promujących, a później postanowił się z „warsztatu” Mike’a wypisać. Poczuł się dotknięty, gdy okazało się, że montując solową płytkę typu „The hits”, nie będzie mógł wykorzystać śpiewanych przez siebie hitów The Mechanics. Mike został bez „głosu”, więc nikt się nie dziwił, że w sprawach zespołu na kilka lat zaległa cisza. Sceptycy twierdzili nawet, że wieczna.

Pierwsze wieści mówiące, że jednak trwa reanimacja projektu pojawiły się wiosną tego roku. Okazało się, że Rutherford pisze piosenki i że ma już na oku wokalistę, z którym chciałby nagrać następny album. Wybrańcem okazał się Andrew Roachford, doświadczony, 45 letni, czarnoskóry muzyk działający na poletku r’n’b. Jednak, jak się okazało, to nie wszystko. Mike przyzwyczajony, do układu z dwoma śpiewakami zaprosił do nagrań jeszcze Tima Howara, Kanadyjczyka o talentach aktorskich, mającego w swoim dorobku występy m.in. w kilku musicalach. W głosach i sposobach interpretacji Roachforda i Howara dostrzec można pewne podobieństwa do stylów Younga i Carracka. W połowie tego roku stało się jasne, że Mike napisze jeszcze przynajmniej jeden rozdział historii swojego „warsztatu”.

Odrodzony Mike and The Mechanics zdążyli już wystąpić na żywo. W drugiej połowie listopada grupa dała dwa okolicznościowe występy – pierwszy na corocznej imprezie charytatywnej Princes Trust, drugi w radiowym studio w Manchesterze. W składzie obok Rutherforda (gitara, bas), Andrew Roachforda (wokal, klawisze) i Tima Howara (wokal), znaleźli się jeszcze perkusista Gary Wallis (m.in. Pink Floyd) i co ciekawe Anthony Drennan, który koncertował jako członek Genesis podczas Calling All Stations Tour w 1998 roku. Personalnie grupa wydaje się więc bardzo mocna. Repertuarowo również, choć to akurat na razie dzięki stary przebojom. Set zaprezentowany podczas drugiego z listopadowych występów zawierał piosenki: “Get Up”, “A Beggar On A Beach Of Gold”, “Another Cup Of Coffee”, “The Living Years”, “Over My Shoulder”, “All I Need Is A Miracle”. Obok nich zespół zaprezentował też trzy premiery: „The Road”, „Try To Save”, „Reach Out” przygotowywane z myślą o nowej płycie. Ta ma się ukazać w kwietniu 2011 roku, a promować ją będzie trasa po Wielkiej Brytanii zaplanowana na przełom kwietnia i maja. W tej chwili znane są daty 22 występów głównie w Anglii, ale mechanicy będą „reperować” też w Walii (Cardiff) i Szkocji (Glasgow). W tej chwili nie wiadomo czy planowany jest jakiś przerzut na kontynent.

A to na pożegnanie ze starym składem. Jedna z najciekawszych piosenek pop lat dziewięćdziesiątych.