środa, 20 lipca 2011

Archiwum Mrocznych Dźwięków (2). Clapton "Tears In Heaven"



To nie była łatwa miłość. Eric Clapton dłuższy czas nie chciał kolejnego dziecka. Gdy jego partnerka, włoska modelka Lory Del Santo na początku 1986 roku poinformowała go, że zaszła w ciążę, gitarzysta nie był zadowolony. Ciągle był mężem Patti Boyd, miał też potomka z Yvonne Khan Kelly, którego nie chciał uznać. Kolejny romans i kolejne dziecko, komplikowały sytuację jeszcze bardziej. Menadżer muzyka próbował namówić Lory do usunięcia ciąży, a sam Clapton przez długie miesiące unikał kontaktów z nią.  Zdeterminowana Lory mimo nacisków pozostała nieugięta i w pełni przekonana, że chce urodzić to dziecko. Conor Clapton przyszedł na świat 21 sierpnia 1986 roku.

Clapton przyznał się do ojcostwa, ściągnął Lory do Anglii (ta w okresie ciąży była we Włoszech) i zamieszkali razem. Mimo to, ciągle miał problem z zaakceptowaniem zmiany, jaka zaszła w jego życiu. Lory tłumaczyła: Eric nie mógł zrozumieć, że potrzeby dziecka stały się najważniejsze. Pojawienie się Conora odbierał jak bałagan w swoim poukładanym życiu. Ojcowska miłość długo nie mogła rozkwitnąć w sercu gitarzysty.

Mijały lata. Drogi Lory i Erica rozchodziły się. Para widywała się od czasu do czasu głównie po to, żeby mały Conor nie stracił kontaktu z ojcem. Jedno z takich spotkań miało miejsce w okresie świąt wielkanocnych 1991 roku. To był wyjątkowy dzień - wspominała Lory. - Conor i ja przylecieliśmy do Nowego Jorku, żeby spędzić Wielkanoc z Erickiem. Tego dnia w Claptonie pojawiła się radość z ojcostwa. Wspólny, miły dzień spędzony z czteroletnim wówczas chłopcem sprawił, że muzyk zrozumiał, co to znaczy mieć dziecko. Eric zabrał Conora do cyrku na Long Island. Po powrocie obaj byli szczęśliwi. Conor opowiadał o słoniach, które widział, a Eric po raz pierwszy zaproponował, że sam zajmie się synem, że chciałby mu gotować, opiekować się nim. Tego dnia znów zobaczyłam naszą wspólną przyszłość. To miał być ostatni szczęśliwy wspólny dzień.

20 marca z samego rana na 53 piętro nowojorskiego apartamentu Lory Del Santo (według innych źródeł apartament był własnością jej przyjaciela) przyszedł dozorca by posprzątać. W porannym zamieszaniu najgłośniejszy był mały Conor, który biegał po mieszkaniu, próbując zachęcić swoją nianię do zabawy. Lory zaledwie na piętnaście minut straciła kontrolę nad wydarzeniami w domu. Chciała odebrać faks, który właśnie przyszedł. Nie mogła przewidzieć, że sprzątający apartament dozorca otworzy olbrzymie okno, które do tej pory było „nieotwieralne”, że biegająca za rozbawionym chłopcem opiekunka w najważniejszym momencie będzie za daleko, że nie zdąży…. Usłyszałam potworny wrzask ale to nie krzyczał Conor - wspominała Lory - To niania. Pobiegłam do pokoju. Krzyk był coraz bardziej histeryczny. Spytałam ‘gdzie Conor?’ zobaczyłam otwarte okno i w jednej chwili zrozumiałam. Opuściły mnie wszelkie siły i osunęłam się na podłogę. 

W jednej sekundzie, przez chwilę nieuwagi, wszystko się boleśnie zatrzymało. W pokoju pojawił się Eric i przez dłuższy moment nie mógł zrozumieć co znaczą słowa „Conor nie żyje!”. Lory pamięta wyraz twarzy ojca swojego dziecka: jego twarz zamieniła się w kamień. To było jak film. Nie padły już żadne słowa. Po prostu przestałam funkcjonować.

Pogrzeb chłopca odbył się 28 marca w Anglii w miejscowości Ripley (hrabstwo Surrey). To był koniec związku Lory i Erica. Clapton na długie miesiące wycofał się z życia publicznego i wszelkiej aktywności. Z ciężkiej depresji gitarzysty narodził się utwór, będący hołdem dla Conora. Ballada „Tears In Heaven”, która światło dzienne ujrzała w styczniu 1992 roku, stała się jednym z najbardziej wzruszających i intymnych wyznań w historii muzyki popularnej. Na tle akustycznych bluesowych dźwięków gitary Eric pożegnał się z synem. O powstaniu „Tears In Heaven” opowiada współautor Will Jennings: Eric i ja zostaliśmy zaangażowani do napisania piosenki do filmu „Rush”. Napisaliśmy „Help Me Up” na koniec filmu i wtedy Eric znalazł w obrazie miejsce na jeszcze jeden utwór i stwierdził, że chce napisać o swoim synu. Stworzył pierwszy wers i chciał, żebym dopisał kolejne. To bardzo osobista i smutna piosenka.

Druga kompozycja poświęcona pamięci małego Conora, „Since I Lost You” znajduje się na albumie Genesis „We Can’t Dance”. Tekst do niej napisał jeden z najbliższych przyjaciół Claptona, Phil Collins. Jak głosi legenda wokalista Genesis dowiedział się o tragedii 20 marca jeszcze tego samego dnia i spontanicznie napisał tekst do melodii, nad którą zespół wówczas pracował. Efektem tych prac jest nietypowa dla Genesis intymna i do bólu szczera ballada, w której Phil Collins wciela się niejako w postać „osieroconego” ojca. 

„Tears In Heaven” została obsypana nagrodami (m.in. Grammy za piosenkę roku) mimo to Lory twierdzi, że nigdy jej nie słyszała: Wiem, że Eric napisał o swoich uczuciach w związku ze śmiercią Conora, ale ja nie słyszałam tej piosenki. Nie chciałam jej słyszeć. Raz będąc w Amsterdamie słyszałam jej zapowiedź w radiu i nawet kilka pierwszych dźwięków, ale szybko zmieniłam stację. Eric Clapton zaprzestał wykonywania „Tears In Heaven” w 2004 roku i tłumaczył to w następujący sposób: Nie czuję już straty, która jest tak ważną częścią tej piosenki. Potrzebuję kontaktu z uczuciami, które towarzyszyły jej powstaniu. A one gdzieś odeszły i nie chcę żeby wróciły. Moje życie jest już inne.